ZUS szykuje się do walki z pracownikami, którzy nadużywają zwolnień lekarskich.
Coraz więcej pracowników częściej wykorzystuje możliwość wzięcia dodatkowego wolnego w postaci L4. Fakt, że takie zwolnienie można z łatwością otrzymać potęguje tylko jego nadużywanie. Lewe świadczenie kosztuje niewiele – ceny zaczynają się już od 50, a kwota ta rośnie w zależności od długości trwania świadczenia. Pracownik L4 może nawet zakupić w Internecie. Dodatkowo lekarze mogą wypisać adnotację, czy pacjent ma przebywać w tym czasie w domu czy może wychodzić.
Tzw. „L4 leżące” sprawia, że kontrola zarówno z ZUS-u jak i przez pracodawcę może być przeprowadzona w każdej chwili. Nie zastanie chorego w domu może skutkować cofnięciem świadczenia czy też rozwiązaniem umowy z pracownikiem.
Wykonywanie jakiejkolwiek pracy zarobkowej podczas przebywania na zwolnieniu lekarskim jest zabronione – okazuje się, że dotyczy to również prac w ogródku czy domu a nawet odpisywanie na maile – jeżeli jest to związane z pracą zarobkową.
Coraz częściej pracodawcy wynajmują detektywów, którzy śledzą pracowników nadużywających owych świadczeń. Przebywanie na L4 wiązać się może z kontrolą w każdej chwili. Jeszcze teraz pracownik ma obowiązek 7 dni na dostarczenie zwolnienia pracodawcy, co często staje się u ciążeniem dla ZUS-u, ponieważ do nich świadczenie to trafia często już po okresie jego ważności.
Od początku roku 2018 lewe zwolnienia mogą zostać częściowo wyeliminowane. Wyłudzeń ukrócić mogą nowe E-zwolnienia, dzięki którym ZUS od razu otrzyma zawiadomienie o tym, że pracownik otrzymał zaświadczenie. Wzmożenie kontroli może być od teraz znacznie większe niż dotychczas.
Wszystkie zwolnienia, zarówno te krótkie jak i długoterminowe, będą musiały od teraz być wystawiane elektronicznie. Będzie to z pewnością większych obaw że strony lekarzy, którzy mogą zaprzestać praktyk lewego wystawiania świadczeń. ZUS łatwiej będzie mógł kontrolować osoby, które zbyt często udają się na chorobowe. Kontrole będą obejmować osoby, które L4 wykorzystywały w przeszłości nie właściwie, nadużywają go bądź też chodzą do różnych lekarzy po takie zaświadczenia.
Gdy zwolnienie jest wykorzystywane nie zgodnie z przeznaczeniem, świadczenia mogą zostać cofnięte. Oczywiście pracownik ZUS musi zapoznać się dokładnie z wyjaśnieniami chorego.
Kontrole ze strony pracodawcy to rzadkość, jednak zdarzają się i takie sytuacje, w których to pracodawca zatrudnia detektywa aby ten sprawdził, czym zajmuje się pracownik, który zbyt często korzysta ze świadczenia L4.
Najtrudniej będzie stwierdzić fałszywość zaświadczenie od psychiatry. Okazuje się, że bardzo dużo zwolnień jest właśnie z powodów depresji oraz innych chorób psychicznych. Obecnie jest to największy odsetek chorób związanych z braniem zwolnień lekarskich. Podważenie orzeczenia psychiatry z pewnością nie będzie już takie łatwe jak w przypadku zwykłego lekarza internisty.
I bardzo dobrze. Jestem jak najbardziej za takim przeprowadzaniem solidnych kontroli. ja też uważam, że większość zwolnień jest przez pracowników naciąganych