Coraz więcej osób w Polsce choruje na depresję, jednak nie podejmuje leczenia. Dlaczego wstydzimy się prosić o pomoc?
Korzystanie z usług lekarzy takich jak psycholog czy psychiatra w Polsce nadal jest tematem tabu. Zaściankowe myślenie naszych rodaków doprowadza do najniższej liczby wykrywalności chorób psychicznych w Europie. Wielu z nas nie zdaje sobie sprawy jak tragiczne następstwa może mieć na przykład nieleczona depresja.
Specjaliści z dziedziny psychologii i psychiatrii alarmowali w niedawnym czasie o rosnącej skali dzieci chorych na depresję. Doprowadzają do niej traumatyczne przeżycia z dzieciństwa, szykanowanie czy też brutalne zachowanie kolegów ze szkoły. Niechęć do psychologów i psychiatrów budowana jest w nas już od najmłodszych lat, poprzez wmawianie, że o pomoc zwracają się do nich osoby tylko „nienormalne”. Nie pomagają także silnie zakorzenione w Polakach stereotypy dotyczące tych lekarzy, a w szczególności psychiatrów. Jak wynika z przeprowadzonych badań, o pomoc do psychiatry zwracają się według Polaków tylko „wariaci”. Mylące przeświadczenie mamy także na temat leków przepisywanych przez psychiatrów, które rzekomo zmieniają naszą osobowość oraz silnie uzależniają. Przez niektórych Polaków utożsamiane są także z narkotykami, ponieważ ich rzekome działanie upośledza nasz układ nerwowy oraz doprowadza do nieodwracalnych zmian w mózgu. Opinia ta jest oczywiście całkowicie błędna, ponieważ przepisywane przez lekarzy psychiatrów środki są w pełni bezpieczne, a ja ich działanie polega jedynie na zniwelowaniu choroby. Niechęć do leczenia spowodowana jest także faktem, że większość Polaków nie rozróżnia kompetencji psychologa oraz psychiatry.
Aby uświadamiać społeczeństwo, że uczęszczanie do psychologa lub psychiatry nie jest niczym gorszącym, w Polsce stale prowadzone są szeroko zakrojone akcje. Ich celem jest także wyjaśnienie Polakom jak poważną chorobą jest na przykład depresja, będąca najczęściej bagatelizowaną chorobą psychiczną w Polsce. Jednym z organizatorów takiej akcji społecznej, dotyczącej chorób psychicznych jest Anna Morawska – Borowiec, będąca na co dzień dziennikarzem i psychologiem. Promowana przez nią akcja ” Twarze depresji. Nie oceniam. Akceptuję.” rozpoczęła się właśnie po raz szósty. Jej zdaniem, najmniejszy poziom wykrywalności depresji, jest wśród mężczyzn, którzy jej objawy próbują wyleczyć alkoholem lub agresją. Stanowią także największy odsetek samobójstw spowodowanych przez tą chorobę. Coraz częściej występująca depresja, u mężczyzn jest wynikiem silnego nacisku społeczeństwa, składającego na nich całą odpowiedzialność za utrzymanie rodziny. Dołączając do tego niechęć do zwierzania się ze swoich problemów oraz przymus bycia postrzeganym jako prawdziwy macho, nieleczona depresja często kończy się tragedią. Kobiety, które błędnie postrzegane są jako istoty słabsze i emocjonalne, nieco lepiej radzą sobie z presją jaką wywiera na nie otoczenie, a depresję najczęściej wywołują u nich problemy rodzinne.
Niechęć do usług psychologów i psychiatrów zwiększa też mocno ograniczony w Polsce dostęp. W ramach Narodowego Funduszu Zdrowia działa ich bowiem na terenie naszego kraju zaledwie osiem tysięcy. Pozostałe 67 tysięcy lekarzy psychologów i psychiatrów prowadzi prywatną praktykę, jednakże aby się do nich dostać w kolejce trzeba czekać około pół roku. Jeszcze gorszy dostęp do psychiatrów i psychologów mają dzieci, bowiem lekarzy zajmujących się dziećmi i młodzieżą jest w Polsce tylko dziewięć tysięcy. W statystykach Unii Europejskiej jesteśmy na przedostatnim miejscu, jeśli chodzi o dostępność do leczenia psychiatrycznego. Aby to zmienić potrzeba nie tylko kampanii społecznych, zmieniających nasze przestarzałe myślenie, lecz odpowiedniej reformy zwiększającej dostęp do tego typu lekarzy.
Depresja to straszna choroba i powinno się o niej jak najwięcej mówić. Nikomu nie powinno być wstyd, że boryka się z tym problemem. Ukrywanie swojego stanu przez chorych może doprowadzić do tragedii.
Dołączam się, że ukrywanie swojego stanu psychicznego może doprowadzić do samobójstwa i trzeba jak najszybciej iść po pomoc. Moim zdaniem proszenie o pomoc to nie jest żaden wstyd a psychiatra to taki sam lekarz jak neurolog czy lekarz rodzinny. Sama niedawno byłam i nic złego się nie stało. Sama myślałam, że to będzie jakaś stygmatyzaja.
To nie jest żadna stygmatyzacja ani zamykanie od razu w zakładzie psychiatrycznym. Przecież to człowiek, który chce nam pomóc jak każdy inny. Jeśli jesteśmy chorzy na odrę czy przeziębieni to nie ukrywamy tego tylko chętnie bierzemy zwolnienia i przechodzimy na L4 na którym robimy coś innego. A potem wspomagamy się witaminami, by nie zachorować. Wizyta u psychiatry nie powinna być wstydem bo potem może nie być ratunku.