Alternatywa dla tradycyjnego gipsu przy usztywnianiu kończyn. Dlaczego jest pomijana?

Poradniki

Można w Polsce kupić alternatywę dla ciężkiego i nieporęcznego przeżytku, jakim jest gips naturalny. Niestety, jeżeli sami o niego nie zapytacie, to raczej nikt w szpitalu Wam o tym nie powie. Dlaczego?

Złamanie, gipsowanie, przebywanie w gipsie, i dalej rehabilitacja. Zwykle wszystko co kojarzy nam się z gipsem, poza sektorem budownictwa i wykańczaniem wnętrz jest negatywne. Najczęściej oznacza złamanie, czasami skręcenie kończyny. Ciężki, sztywny opatrunek, na który musimy wiecznie uważać. W szczególności, aby nie zamókł. Nagły deszcz, czy zwykła wylana herbata mogą oznaczać ponowną wizytę w szpitalu, aby założono nowy opatrunek. Jest to sytuacja nie do pozazdroszczenia.

 

A jednak, istnieje alternatywa. Alternatywa, na temat której często w Polsce się milczy. Jest to mianowicie gips syntetyczny. Czym jest to syntetyczne cudo? Jest to opatrunek w formie bandaża, nasączonego żywicą poliuretanową. Aplikacja odbywa się prościej niż tradycyjne gipsowanie na mokro. Okładamy kończynę watą, jak w konwencjonalnej opcji, a następnie owijamy nasączonym bandażem. W ciągu kilku minut opatrunek twardnieje, pełną sztywność osiąga po niecałej godzinie, tworząc sztywną i twardą skorupę wokół uszkodzonego miejsca.

 

Różnice między gipsem tradycyjnym a syntetycznym są kolosalne, zacznijmy od tej najbardziej odczuwalnej. Jest lżejszy. I to znacznie, bo o około połowę względem tradycyjnej wersji. Dla osób drobnej budowy ciała, lub nie będących atletami ciężar niektórych usztywnień, np. nogi może być przytłaczający. A to powoduje jej bezruch, osłabienie, a może nawet i zanik mięśni.

 

Następną różnicą jest większa wytrzymałość. Gips syntetyczny po wyschnięciu tworzy gładką, mikroporowatą powierzchnię, którą ciężko jest skruszyć, nie pozostawia ona też śladów pyłu. Kolorowe wersje, np. niebieska i różowa są też znacznie bardziej estetyczne, i nie brudzą się tak łatwo.

 

Wodoodporność. Cecha, która znacząco pomoże przy każdej kąpieli. Wata pod opatrunkiem może niestety zamoknąć, i zacząć gnić, co niestety uniemożliwia zanurzenie opatrunku w wodzie. Z drugiej strony, kilka kropel na powierzchni, czy wylany napój nie powodują tragedii, jak przy tradycyjnych opatrunkach. Można też wilgotną szmatką przeczyścić opatrunek z zewnątrz, kiedy zacznie się zbierać brud.

 

Przeczytaj:  5 prostych i niezawodnych sposobów na piękne zdrowe i lśniące włosy. Zacznij stosować je od dziś

Przepuszczalność dla promieni RTG. Element wydający się mało istotny, jest tu ważny dla naszej wygody i bezpieczeństwa. Naturalny gips często może być skażony różnymi pierwiastkami i elementami, które zablokują, lub zniekształcą promienie Roentgena podczas prześwietlenia. To wymusza zdjęcie opatrunku do zdjęcia, lub mało wiarygodny wynik. Żywica poliuretanowa nie przeszkadza przy wykonywaniu zdjęcia, i pozwala upewnić się, czy kość się zrasta prawidłowo bez naruszania i narażania gipsu. A opatrunek zostaje zdjęty dopiero, kiedy przyjdzie na to odpowiedni czas.

 

Zdejmowalny. Jest to zależne od opinii lekarza, ale przy lżejszych złamaniach, lub pod koniec leczenia można przerobić gips na wersję możliwą do zdjęcia i ponownego założenia. Rozcina się go w dwóch miejscach, tworząc dwie skorupki, pasujące idealnie do naszej ręki lub nogi. Następnie przynitowuje się zawiasy, zrobione z materiałowych pasków, oraz zapięcie z rzepem. Taki opatrunek można zdjąć, oczywiście uważając, aby wokół nas było spokojnie, i nikt nas nie szturchnął. A następnie gąbką z wodą i mydłem przemyć skórę, lub pozwolić jej się przewietrzyć. Każdy z Was, kto niestety nosił kiedyś gips, wie, jak cudowną ulgę przyniosłaby mu taka opcja, szczególnie w upalne, letnie dni.

 

Oddychający. Gips po wyschnięciu tworzy powierzchnie z mikroskopijnymi porami, która pozwala skórze częściowo oddychać.  Zwiększa to komfort noszenia, ogranicza przegrzewanie, oraz pozwala uniknąć przykrego zapachu, jaki powstaje przy kilkutygodniowym nagromadzeniu potu.

 

Czemu tak ciekawa alternatywa jest często pomijana w polskich szpitalach? Dlaczego bardzo rzadko lekarze proponują takie rozwiązanie, nawet jeżeli mają do niego dostęp? Odpowiedzi jest kilka. Pierwszą sprawą są koszty. Taki gips nie jest refundowany przez Narodowy Fundusz Zdrowia, i pacjent musi za niego zapłacić z własnej kieszeni. Ale koszty po sprawdzeniu nie są aż tak wielkie. Opatrunek marszowy na goleń, dla nogi np. złamanej w kostce kosztuje około 200zł. Opatrunek na przedramie powinien kosztować poniżej 100zł. Przy czasie noszenia opatrunku około 2 miesięcy koszt ten wydaje się być znikomy, w porównaniu do komfortu jaki kupimy.

 

Drugim powodem, o jakim udało mi się dowiedzieć nieoficjalnie, od znajomego lekarza podczas rozmowy, jest niewygoda tego rozwiązania dla placówek medycznych. Próba kilku razy, aby zaoferować pacjentom syntetyczną alternatywę skutecznie leczy wszystkich lekarzy z jej podejmowania. Zwykle pacjenci na urazówce są w szoku. Mniejszym lub większym, i nie nadają się do podejmowania rozsądnych decyzji. Tłumaczenie każdemu różnicy między gipsem zwykłym, a syntetycznym zajmuje kilka do kilkunastu minut. A kolejki zwykle ciągną się aż za róg korytarza. Poinformowania osoba odpowiada, że musi się zastanowić, i chciałaby zadzwonić do męża, brata, żony lub siostry po konsultacje. Co kosztuje kolejne cenne minuty, a inne osoby z kolejki czekają. Kiedy pacjent już się zdecyduje na założenie opatrunku, okaże się, że nie ma przy sobie gotówki, w wystarczającej ilości. Na pytania o płatność kartą odpowiada mina lekarza. Niestety, ale czeków, weksli, i kryptowalut również nie przyjmują. Zdesperowany chory stara się ugadać z obsługą szpitala. Obiecuje, że pieniądze zostaną dowiezione. Jutro, lub nawet za 2 godziny, kiedy szwagier skoczy do bankomatu. A kolejka dalej nie posuwa się naprzód. W końcu zakładany jest i tak gips tradycyjny, z opóźnieniem o 30 minut. Po piątej rozmowie z kolejnym chorym, o niemal takim samym przebiegu lekarz przestaje proponować alternatywę. Bo po co? Zwykle i tak ma tyle pracy, że nie wie od czego zacząć. Gipsy syntetyczne, jeżeli nawet są na wyposażeniu danej placówki zostają pomału zapomniane i leżą w zakurzonej szafce, gdzieś w odległym rogu, odległego magazynku, traktowane jak temat tabu. Do czasu aż ktoś się sam o nie upomni. Ale wtedy wygodniej jest mu powiedzieć, że nie ma, niż marnować kolejny czas na szukanie, gdzież to one się podziały.

Przeczytaj:  Witamina "słońca", czyli co powinieneś wiedzieć o witaminie D oraz jej niszczących skutkach niedoboru

 

Co możemy zrobić? Jeżeli zależy nam na lepszym opatrunku, możemy rozejrzeć się w Internecie, i poszukać, w którym szpitalu takie opatrunki są oferowane. Zadzwonić, i zapytać o koszty. Zwykle mając wtedy zwolnienie lekarskie, możemy w dogodnym terminie, z odliczonymi pieniędzmi wybrać się na wymianę opatrunku na nowy. Ewentualnością mogą być placówki prywatne, jeżeli oferują takie rozwiązanie.

3 thoughts on “Alternatywa dla tradycyjnego gipsu przy usztywnianiu kończyn. Dlaczego jest pomijana?

  1. Myślę,że lekarze powinni informować pacjenta,że jest możliwość wyboru między tradycyjnym gipsem a gipsem syntetycznym.Koszty nie są duże.Może nie każdego stać na takie rozwiązanie ale na pewno chętni by się znaleźli.

  2. Jeśli pacjent sam nie zapyta się o alternatywne rozwiązania, nie uzyska raczej odpowiedzi od lekarzy. Tak najczęściej niestety jest. Wszystko co jest związane z kosztami, które miałby ponieść NFZ, trzeba załatwiać we własnym zakresie. Może za jakiś czas się to zmieni,

  3. Nie wiedziałam, że gips można zastąpić. Z tego artykułu dowiedziałam się wielu przydatnych kwestii. dziękuję autorowi za jego napisanie, a gips syntetyczny zapowiada się obiecująco

Comments are closed.